Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2013

Abchazja - granica która nie istnieje.

Obraz
Zdjęcie na przejściu granicznym, którego nie ma na politycznej mapie świata wykonuję komórką, z wysokości pasa. Aparatów bardzo tu nie lubią. Ale zacznijmy od początku.  "- Widziałeś w Abchazji jakiś Polaków po wojnie? Nie? To chodź, mam tu dwóch!" - kierownik kempingu chwali się znajomemu, czyniąc nas atrakcję niczym nowy gatunek małpy w zoo.  PRZEJŚCIE GRANICZNE Gruzini uważają Abchazję za swoje terytorium, podobnie myśli prawie cały świat. Po gruzińskiej stronie mostu znajduje się jedynie mały posterunek policyjny, na którym spisują każdego, kto przeprawia się na drugą stronę. Żadnej pieczątki, płotów, kontroli, słowem nic. W oczy razi tylko wojskowa barykada przeciwczołgowa z betonowych bloków tuż przed wjazdem na most.  Spotkani podczas przejścia w palącym słońcu przez długi most Gruzini mówią, że Abchazi nas nie puszczą. Nas puszczą - ich nie puszczają.  Mijamy pomnik rewolweru z zawiązaną na supeł lufą skierowaną w stronę Abchazji i dochodzimy do bramek po stronie kraj

Bułgaria, kontrasty i złodziejstwo. Przejażdżka przez kraj, zakoczona mnóstwem wrażeń i pustym portfelem.

Pod Sofią zostawia mnie sympatyczne bułgarskie małżeństwo, mieszkające na Węgrzech i jadące dobrym samochodem. Zostawiają mnie przy parkingu tirów, dopytujac na recepcji motelu, czy zatrzymują się tu tureckie transporty. Miło z ich strony. Słyszałem dużo złego o Bułgarii. Idę więc do ochrony parkingu, dogaduje się po rosyjsku, bo tylko to rozumieją, zostawiam u nich bagaż, zabieram karimatke i śpiwór i szukam miejsca do spania. Śmieją się, ale sympatycznie. Wskazują mi kawałek płaskiej przestrzeni, pod murem motelu, od niewidocznej z ulicy strony, na terenie parkingu. Rewelacja! Tam się wysypiam. O 6 rano rozmawiam z kierowca Bułgarskiego tira. Jeden z nielicznych, który wogóle chcial ze mną rozmawiać, ale też nie znał ani angielskiego ani rosyjskiego. Mówię po rosyjsku, on po bulgarsku, jakoś idzie. Odsyła mnie na przeciwną stronę miasta, abym tam włączył się na autostradę A1. Sprawdzam na mapie, ma rację. Sofia jest małym miastem, przechodzę więc przez środek. Sofia, centrum. Z prawe

Krótka rozprawka o Belgradzie

Betonowe bloki, graffiti na ścianach, chodniki z płyt i uszkodzone kafelki na schodkach piekarni. Prostytutki stojące przy autostradzie przebiegającej przez centrum miasta. Do centrum podrzucił mnie Niemiec. Mówi, że tutaj można stać na autostradzie i łapać stopa, nikt nie ma pretensji. Tak właściwie... To są tu również przystanki autobusowe na autostradzie, więc dlaczego nie? Godzina 2 w nocy. Siadam na peknietym parapecie witryny piekarni. Sympatyczny, trochę otyły piekarz częstuje mnie kawą. Mówi po serbsku, ja po polsku, dogadujemy się. "We wszystkich krajach byłej Jugosławii jest bezpiecznie i można spać nawet na ulicy, nikt cię nie ruszy. Ale nie w Belgradzie." - mówi piekarz. Wcześniej słyszałem od Chorwackiego tirowca, że należy uważać na Bułgarię i Albanię, więc zdania są podzielone. "W Belgradzie można ufać starszym, którzy tu mieszkają od lat. W ciągu ostatnich 20 lat zjechało do miasta dużo nowych, przybyło prawie 2 miliony ludzi. Wcześniej był milion, teraz

Granica nowej Unii / Polska dominacja na autostopowych szlakach Europy.

Gabriel i Rafaella. Mieszkają w Chorwacji, mówią między sobą po Włosku. Zgadzają się przewieźć mnie spod Triestu do Chorwacji, przez Słowenie. Jak się tam znalazlem? Trochę mnie zniosło, rozdzieliliśmy się, gdyż tiry nie chciały wwozić na Węgry dwóch osób w obawie przed policją. Ja wybrałem szlak wybrzeżem i łapanie osobowek. Gabriel tłumaczy, że będziemy jechać przez wioski, nie autostradą, bo Slowency jako cwany naród naliczają olbrzymie stawki za przejazd przez ten 10cio kilometrowy odcinek ich autostrady. W końcu wjezdzasz i nie wydajesz pieniędzy, na czymś trzeba odbić kasę. Dojeżdzamy do przejścia Słowenia/Chorwacja. Kontrola na granicy, ale pogranicznicy widząc, że UE przyjeżdża, dumni z tego, że teraz też są UE, nawet nie zaglądają do paszportów. Przejezdzamy. Za nami jedzie brat Gabriela. Ma mniej szczęścia. Zostaje posadzony o przewóz narkotyków i odesłany na bok do kontroli. Podobno dużo aut sprawdzają, na wyrywki. Jedziemy dalej. Pod tabliczką "welcome to Croatia"

Autostopowicze - dobrze dobierajcie przejścia graniczne...

... zwłaszcza nie-autostradowe. Ostatnim razem miałem problem z wydostaniem się z A4 na południe do Cieszyna i Czech. Tym razem liczyłem na więcej szczęścia - i się przeliczylem. Ładnych 8 godzin (nie licząc noclegu) zleciało nam od zjazdu z autostrady do przekroczenia granicy. Przejście w Korbielowie, cóż, omijajcie szerokim łukiem. Ruch żaden, jakiś Polak zlitowal się i przerzucił nas na Chyzne. Ale tam nie poszło lepiej. Ruch był, ale nie brali, staliśmy w najgorszym upale kilka godzin, aż w końcu zadzwoniliśmy do RMF aby podali komunikat dla kierowców z prośbą o "litowanie się nad autostopowiczami w taki upał" :) Na Chyżnem spotkaliśmy też dwóch chłopaków jadących do Kirgistanu. Pewnie gdzieś się jeszcze z nimi zobaczymy po drodze. Teraz jestesmy gdzieś pod Bratysławą a opublikuje to pewnie z Węgrzech. S.

Jedziemy znów. Pakowanie plecaka, czyli podroznicze puzzle.

Ci, którzy czytają facebooka już wiedzą, a dla wszystkich tych, którzy nie istnieją w sieci i śledzą wyłącznie bloga - tym razem jadę Łukaszem zwanym "GP" do Abchazji i Swanetii. Tych, którzy nie widzieli, zapraszam również do obejrzenia filmiku z zebranymi podczas poprzedniej podróży życzeniami od ludzi z różnych części świata dla innych ludzi na świecie. Znajdziecie go na moim kanale na youtube. Jak narazie jestesmy w drodze na Bielany, coby tam rozpocząć podróż i złapać stopa. Plecak! Poskladanie tej niesamowitej układanki zajęło mi pół godziny. To proste. Tylko dlaczego wielu ludzi się dopytuje jak się spakować przed każdym wyjazdem? Też parę osób mnie pytało co spakowalem na poprzedni wyjazd. A więc schemat pakowania na cokolwiek... Zestaw podstawowy wersja "ciepła pogoda" (sugestia jak zapakować plecak, aby było komfortowo i wygodnie, na samym dole). - Kilka podkoszulek, par majtek i skarpet. Jak się jedzie na dłużej niż 2 tyg to i tak trzeba zrobić pranie po