Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2014

Historia pewnego hipisa. Maroko

Tym razem bez zdjęć, bo boję się wyciągnąć aparat. Ale od początku.    Essaouira. Droga powrotna. Przedemną lot Essaouira - Marsylia, a z Marsylii droga autostopem do domu. Ostatnia noc, 240 driham w portfelu.  240 driham (24 euro) i 3 misje do wykonania.  1) Znaleźć miejsce, w którym można wydrukować bilet lotniczy.  2) Zjeść normalny obiad.  3) Przetransferować się na lotnisko - i według pierwotnego planu tam spędzić noc. Lot o 9 rano.  Pierwszym, co spotyka mnie po opuszczeniu autobusu, który dowiózł mnie tutaj z Agadiru, są naganiacze oferujący tani nocleg, ewentualnie wszechobecny haszysz. Grzecznie tłumaczę, że ja tylko czekam na samolot.  Po drodze łapie mnie taksówkarz. Proponuje cenę 150 driham (15 euro) za transfer na lotnisko. Do lotniska jest około 20 km, ale jak na Maroko, cena ta jest zdecydowanie zbyt wysoka.  Kolejność realizacji podpunktów wymaga na mnie pusty żołądek i płacę 50 driham za obiad. Jestem przy tym świadkiem sceny wyjętej żywcem z czasów kolonialnego imper

Mauretania, cz III. Diuna

Obraz
                W każdej kafejce można zamówić duże, pożywne, wieloskładnikowe i tanie śniadanie za równowartość około 15 zł. Podstawą jest omlet, dżemy, pieczywo, serki topione, do tego sok ze świeżych pomarańczy i duża butelka wody mineralnej. Warto sprawdzić, czy butelka nie była wcześniej otwarta. Zalecane jest picie tylko wody butelkowanej. Zalecenie to miałem wkrótce złamać, kiedy znajdę się na dzikiej pustyni.                 Przejeżdżam do Atar, a tam znów utykam na "arabskim czekaniu". Chcę dostać się do Chinguetti. Pracownicy minibusa, który mnie tu przywiózł oznajmiają, że zaraz podjedzie kierowca.                 Kierowca, nie mówiący po angielsku, podjechał owszem, szybko, ale zamiast odrazu ruszyć w trasę, zabrał mnie do siebie do domu i zostawił pod opieką innych Arabów. Sam zaś swoim rozklekotanym mercedesem (z moim plecakiem w bagażniku) odjechał w poszukiwaniu innych klientów.                 Jest okropnie gorąco. Leżę w izbie pochłaniając w zawrotnym tempie

Mauretania, wybrzeże. cz II

Obraz
- Francuzi są bardzo niebezpiecznymi ludźmi. - Dlaczego? - pytam, nie będąc pewien czy to może ja źle zrozumiałem, czy mój rozmówca nie potrafił prawidłowo wyraźić się w języku angielskim - Zostawili swoje byłe kolonie bez niczego, dając im wolność i absolutnie żadnego wsparcia naukowego. Afrykanie przejęli władzę, ale nie mają doświadczenia i wiedzy jak rządzić. Czyli stan, w jakim obecnie znajduje sią zachodnia Afryka, to wina Francuzów. Tak uważa mój czarnoskóry rozmówca. - Europa nie jest bogata. - kontynuuje rozmówca - To Afryka jest bogata. Jest kur***o bogata! Mamy złoto, diamenty, ropę naftową, niesamowite ilości surowców, ale nic z nimi nie robimy, bo nie wiemy jak! A Europa i Stany nie chcą nas nauczyć. A my sami się nie nauczymy. Wiesz dlaczego biały człowiek jest lepszy od czarnego człowieka? - Dlaczego? - pytam zupełnie zaskoczony tym stwierdzeniem czarnoskórego Afrykanina - Bo jak biały człowiek się czegoś nauczy, to przekaże tą widzę swojemu synowi i pomoże mu. I będzie