Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2017

Góra Kościuszki

Zanim wyjechałem zastanawiałem się długo, czy spakować buty trekingowe, czy przydadzą się między innymi na Górze Kościuszki, najwyższym szczycie Australii. Podjąłem prawidłową decyzję. Nie spakowałem treków do, i tak ciężkiego, plecaka. :) Na Górę Kościuszki (2228 m) weszliśmy w lekkich butach do biegania. Nazwę dla czubka Australii wymyślił Edmund Strzelecki, Polak - odkrywca, który dużo wniósł do Australii we wczesnych latach formowania się tej brytyjskiej kolonii. Odkrył m.in. złoża złota, srebra oraz węgla na Tasmanii. Jako pierwszy nie-Aborygen wszedł też na nawyższy szczyt i nadał mu nazwę na cześć bohatera, bojownika o wolność, gdyż tematy związane z ideą wolności były wówczas bardzo popularne na nowym lądzie. Wjazd do Parku Narodowego Kościuszki kosztował nas 17 dolarów australijskich - cena na 24 godziny za samochód i wszystkich jego pasażerów. Uprzejma bileterka opowiada, że przyjeżdża tu niesłychanie dużo Polaków, żeby wejść na szczyt "Mont Koziosko". Mówi też, że

BBQ, Australijski grill.

O Australijskim zamiłowaniu do grillowania słyszałem już dawno przed wyjazdem. Grill na każdą okazję, z każdego powodu, w każdym miejscu. Fakt, mają publiczne grille w każdym parku i często smażą tam na nich parówki… przepraszam – to według nich kiełbaski :) Jako osobnik, który lubi grillować, nie mogłem się doczekać bliższego spotkania z tym zwyczajem. Jednak – kiedy już się spotkania tego doczekałem – stwierdzam, że Australijczycy chyba nie wiedzą jak grill wygląda. To, co oni tu nazywają grillowaniem, to smażenie mięcha położonego na podgrzewanej gazem lub prądem metalowej płycie. Ta płyta jest u nich nazywana grillem właśnie. I to te płyty są w każdym parku. Żadnego otwartego ognia ani gorących węgielków, z uwagi na zagrożenie pożarowe. Powód zrozumiały, ale gdzie tu grillowanie????? Gdzie zapach dymu i jego posmak na kiełbasce? Gdzie tłuszcz kapiący z karkóweczki na rozgrzane do czerwoności węgielki? Gdzie gaszenie piwem nadmiernego ognia? Gdzie snop iskier przy rozdmuchiwaniu sła

O poranku...

Obraz
Obudziłam się wraz z pierwszymi promieniami słońca i z uśmiechem na ustach pobiegłam do przeszklonych drzwi wejściowych naszego domku, by zobaczyć co dzieje się tego pięknego dnia na dworze. Zobaczyłam go! Spokojnie jadł śniadanie, dopóki nie usłyszał moich kroków mimo zamkniętych drzwi. Patrzył mi długo prosto w oczy, po czym wrócił do konsumpcji. Chciałam od razu do niego wybiec, ale stwierdziłam, że najpierw zrobię sobie kawę, by jeszcze lepiej rozkoszować się tym porankiem. Wyglądał tak majestatycznie w promieniach słońca. Nie chciałam mu przeszkadzać i zakłócać tej błogiej chwili, więc cichutko otworzyłam  drzwi i zrobiłam mu zdjęcie. Potem usiadłam na progu i piłam kawę, wpatrując się w jego nad wyraz umięśnioną sylwetkę. A później obudziłam Stasia… żeby też mógł zobaczyć, tego cudownego kangura, który postanowił spędzić poranek na naszym ogródku.