Lot przez Iran, czyli tranzyt w Teheranie
Środek nocy. Lądujemy w Teheranie z dwugodzinnym opóźnieniem. Ale to nic, do kolejnego lotu i tak mamy kolejne 4h. Każdy z nas, bo takich jak ja – dla których Teheran jest jedynie miejscem przesiadki – jest więcej, łącznie chyba koło 30 albo 40 osób, wysiada z samolotu nie wiedząc tak naprawdę co dalej ma robić. Jeszcze na lotnisku w Kuala Lumpur spisano dane naszych kolejnych lotów i powiedziano, że ktoś nam na lotnisku w Iranie pomoże, ale kto i gdzie dokładnie – nie wiedział nikt. Zaspani idziemy więc jedyną możliwą drogą – z rękawa prosto do budynku lotniska. Wątpliwości nie trwają długo. Tuż za rogiem stoi starszy mężczyzna i woła ‘Transit! Transit’ na przemian z ‘Istambul! Istambul!’ kierując wszystkie zagubione owieczki na jedną stronę. O! Świetnie! Problem rozwiązany! Kiedy mężczyzna był pewien, że wszyscy wysiedli z samolotu, zaprowadził nas do kontroli paszportowej, gdzie już czekał pracownik przy specjalnie dla nas przygotowanym okienku. Wciąż naładowana australijskim entuzj