Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2013

Jak przeżyć przygodę z koleją?

Czekając w Jekaterynburgu na pociąg do Nowosybirska chciałbym życzyć smacznego wszystkim tym, którzy właśnie jedzą śniadanie wielkanocne. Najlepszego! U mnie jest godzina 16:08, co daje + 2 godziny względem czasu Moskiewskiego. Co ciekawe - Kazan, gdzie byłem poprzednio, funkcjonuje w czasie Moskiewskim. Odległość Moskwa - Kazań -> około 800 km na wschód. Bez różnic czasowych. Odległość Kazań - Jekatynburg -> również około 800 km na wschód, dwie strefy czasowe ! Dlaczego w ten sposób? Dowiedziałem się, że to z uwagi na gospodarkę. Większość ośrodków gospodarczych w Rosji jest skupionych na zachodzie i sięga aż do Kazania. Moskiewska strefę czasową rozszerzono, aby uzyskać jeden czas dla większości gospodarki rosyjskiej. Parę słów więcej o kolei. 1) Bilety. Dopiero w Kazaniu dowiaduje się, że kupując bilet w automacie na dworcu jest taniej niż w kasach. Można zaoszczedzic do 100 rubli na bilecie (10zl). Obsługa automatu jest prosta, można ustawić język angielski. Bardzo często w o

"By przeżyć coś na szlaku...

... Na kolejowym szlaku." Pociąg relacji Moskwa - Kazań, 12 godzin jazdy. W tych dalekobieznych pociągach nie jeździ się samemu. Wagon jest jedną wycieczką. Tak jak mówiłem wcześniej, bilet jest na konkretne miejsce, miejsce to łóżko. W plackartnym (najtańszym) wagonie nie ma przedziałów. Są tylko ścianki działowe. W każdej podróży nawiązuje się kontakty z tymi, którzy siedzą najbliżej. Różnice między pociągami na Ukrainie i w Rosji są niewielkie. Rosyjskie są minimalnie nowocześniejsze. I w Rosyjskich pościel jest dodatkowo płatna. Ta niewiedza kosztuje mnie 100 rubli (10zl). Często się zdarza w pociągach, że wchodzą babuszki i sprzedają skarpety, szaliki - jedziemy do Tatarstanu, więc i tatarskie czapki. Dowiaduje się, że jak będę koło Irkucka, to będą w pociągach sprzedawać ryby. Pytam, czy ci sprzedający płacą za bilety w pociągu - nie. Dogadują się z konduktorami (każdy wagon ma swojego). Jadą jedną stacje w jedną stronę i spowrotem. I tak cały dzień. Mam prycz na górze, pode

Krótki wpis, ale praktyczny.

Obraz
Nie jestem fanem zwiedzania galerii handlowych. Pojawiam się tam raczej ze względów praktycznych. Mówię zawsze, że "galeria handlowa (tak samo jak dworzcec) jest przyjacielem podróżnika". Dlaczego? Można mieć pewność, że znajdzie się w niej publiczną toaletę (na ogół bezpłatną), bankomat, wi-fi oraz ławki, na których można siedzieć do woli w ciepłe i grzać to co marznie :) Do tej trafiłem przez przypadek, byłem przekonany, że to przejście między kamienicami. Wejście prosto z placu czerwonego. Ale z czystym sercem mogę powiedzieć, że naprawdę mi się podoba. Zobaczcie sami na zdjęciu. Bilet do Kazania kupiony, później jadę na Ałtaj znaleźć tamtejszych szamanów.

"Kurica nie ptica...

... Polsza nie zagranica"  (Rosyjskie przysłowie) Zawsze powtarzalem, że Rosja jest taka jak Polska, tylko bardziej. Ludzie są bardziej pokreceni, wpadają na bardziej szalone pomysły, piją bardziej, jeżdżą bardziej niebezpiecznie, kombinuja bardziej itp itd. Na ulicy dzieje się coś ciekawego. Wąska uliczka, tramwaj stoi na awaryjnych tak, że blokuje wjazd. Tym samym całe skrzyżowanie jest zablokowane. Przechodzę na druga stronę. Jakieś wypolerowane białe BMW zaparkowalo skosnie tak, że tylnią prawą stroną stai na szynach tramwajowych. Kilku Rosjan ostro dyskutuje co z nim zrobić. W końcu wpadają na genialny pomysł. Podchodzą do auta, próbują wybić tył samochodu z amortyzatorów hustajac auto w górę i w dół, naciskając je. Tak próbują podbijajac tył auta po centymetrze przesunąć go na bok. Próby kończą się, kiedy włącza się alarm. W tym czasie kierowcy z zablokowanego skrzyżowania wyznaczają nowy pas ruchu i przejeżdżają chodnikiem omijając stojący tramwaj. ___ Wieczorem idę na piwo

Jak kupić bilet na dworcu w Kijowie, czyli historia 3 godzin życia.

To nie takie proste, jak się z początku wydawało. Podchodzę do informacji, kolejki nie ma. Pytam ile godzin jedzie pociąg z Kijowa do Moskwy. Odpowiadają mi, że 15. Dziękuję i odchodzę. Kasy. Namierzenie osobnej hali, w której się znajdują idzie mi naprawdę szybko. Wchodzę i ustawiam się - po polsku - w najkrotszej kolejce jaka jest (jest w niej niewiele, może ze 40 osób). Nie mija dużo czasu, podchodzi ktoś z tyłu i pyta, czy tutaj można kupić bilety czy tylko zdać. Daje mi to do myślenia, ale odpowiadam że nie wiem. Odchodzi. Podchodzi jakieś starsze małżeństwo - to samo pytanie. Odpowiadam jak wcześniej, po czym facet idzie zapytać do kasy. I tak okazuje się, po pierwszym kwadransie, że tylko w niektórych kasach można bilet kupić. Pytanie w których? Odsyłają mnie do właściwej. Przechodzę do odpowiedniej kolejki. Długo nie trwa, aż przychodzi jakiś pan wyglądający na mocno przepitego i - znowu - pyta czy w tej kasie bilety się zdaje czy kupuje. Odpowiadam, że kupuje. On na to, że jak

Kijów

Obraz
Uwielbiam wschodnie szerokotorowe koleje, wygodnie i konfortowo zawiozly mnie do Kijowa. Wyspałem się na kuszetce, mimo że miekkoscia nie grzeszyla. W tych kolejach kupuje się bilet na konkretne miejsce, nawet najtańszy - plackartnyj - gwarantuje konkretną prycz, nie sprzedaje się więcej biletów niż jest miejsc. O dziwo - dostałem przedział, chociaż na bilecie mikalem plackarta. Moi towarzysze nie byli zbyt rozmowni, kilka moich prób nawiązania kontaktu spotkało się wyłącznie z krótkimi odpowiedziami na pytania. W nocy za to chrapali jak agregat pradotworczy. Rozbawił mnie rano natomiast widok śniegu po wewnętrznej stronie drewnianego okna. Wzmianki o snieznym paraliżu Kijowa są trochę przesadzone, życie tu jeszcze nie umarło. Albo - już sobie poradzili. :)

Lwów i dalej.

Lwów. Miasto pomysłowych knajp. Pozdrowienia przesyłam z "Domu Legend", w którym to znajduje się knajpa obslugiwana przez - Karłów. Pomysłowy marketing. Polecam również Krijevke, do której nie wpuszcza Was bez hasła, Masoch i ogrom innych, o których nie sposób opowieidziec w kilku słowach. Niestety kiedy próbowałem zrobić zdjęcie tutaj, w Domu Legend, złapano mnie za rękę i porposzono, żeby tego nie robić. Za 3 godziny wyruszam do Kijowa. Pozdrowienia!

Good bye Poland! For a litlle while.

I udało się. Niewyspany ja, 18 kilogramów mojego plecaka i mój pusty żołądek, który marzy o kęsie czegokolwiek, właśnie zmierzają w kierunku przejścia granicznego w Medyce na pokładzie samochodu pana Edka, który mieszka zaraz za granicą. Stamtąd mam mieć transport autobusem do Lwowa. 11 godzin autostopowania, z Wrocławia do Przemyśla, 7 stopów i niesamowici ludzie poznani po drodze. Z tego miejsca chciałbym jeszcze raz podziękować wszystkim, którzy mi dzisiaj pomogli na trasie. Do usłyszenia!