Czy to się dzieje naprawdę??
To był mój pierwszy lot, w trakcie którego poczułam turbulencje - 'No jasne, samolot się rozbije, to było do przewidzenia! w końcu TO marzenie nie mogło się spełnić...' - pomyślałam i zaśmiałam się w duchu. A jednak wylądowałam. Z małym stresem szłam na kontrolę paszportową, bo się naczytałam, jak to wszystko wygląda, jak sprawdzają, grzebią, trzepią, itp itd. 'A jak mnie nie wpuszczą i każą wracać skąd przybyłam?'. Na szczęście całkiem szybko i sprawnie poszło. Grzecznie zaznaczyłam na specjalnej karcie wjazdowej, że posiadam leki, że mam rzeczy, które miały styczność z wodą... obyło się bez wyciągania wszystkiego z plecaka :) Wyszłam z budynku i na powitanie buchnęło we mnie gorące powietrze. Prawdziwym żarem z nieba. Australijska ziemia! Wiedziałam do którego autobusu mam wsiąść, żeby nie bankrutując dojechać do miasta i w jaki się przesiąść, żeby trafić do hostelu. W tym pierwszym kierowca nie miał wydać reszty, więc pozwolił mi jechać za darmo, a jak wysiadałam do