BBQ, Australijski grill.

O Australijskim zamiłowaniu do grillowania słyszałem już dawno przed wyjazdem. Grill na każdą okazję, z każdego powodu, w każdym miejscu. Fakt, mają publiczne grille w każdym parku i często smażą tam na nich parówki… przepraszam – to według nich kiełbaski :)
Jako osobnik, który lubi grillować, nie mogłem się doczekać bliższego spotkania z tym zwyczajem.

Jednak – kiedy już się spotkania tego doczekałem – stwierdzam, że Australijczycy chyba nie wiedzą jak grill wygląda.

To, co oni tu nazywają grillowaniem, to smażenie mięcha położonego na podgrzewanej gazem lub prądem metalowej płycie. Ta płyta jest u nich nazywana grillem właśnie. I to te płyty są w każdym parku. Żadnego otwartego ognia ani gorących węgielków, z uwagi na zagrożenie pożarowe.

Powód zrozumiały, ale gdzie tu grillowanie?????

Gdzie zapach dymu i jego posmak na kiełbasce? Gdzie tłuszcz kapiący z karkóweczki na rozgrzane do czerwoności węgielki? Gdzie gaszenie piwem nadmiernego ognia? Gdzie snop iskier przy rozdmuchiwaniu słabo żarzących się węgli? Słowem, gdzie ten cały klimat, który robi grillowanie takie fajne?

Nie ma. Kładziesz mięso na metalowej płycie i wciskasz wielki guzik „START” :(

Pozdrawiam,

Stachu

Komentarze

  1. Tradycyjny grill jest niezdrowy! To na pewno przez to.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz