Czy to się dzieje naprawdę??
To był mój pierwszy lot, w trakcie którego poczułam turbulencje - 'No jasne, samolot się rozbije, to było do przewidzenia! w końcu TO marzenie nie mogło się spełnić...' - pomyślałam i zaśmiałam się w duchu. A jednak wylądowałam. Z małym stresem szłam na kontrolę paszportową, bo się naczytałam, jak to wszystko wygląda, jak sprawdzają, grzebią, trzepią, itp itd. 'A jak mnie nie wpuszczą i każą wracać skąd przybyłam?'. Na szczęście całkiem szybko i sprawnie poszło. Grzecznie zaznaczyłam na specjalnej karcie wjazdowej, że posiadam leki, że mam rzeczy, które miały styczność z wodą... obyło się bez wyciągania wszystkiego z plecaka :)
Wyszłam z budynku i na powitanie buchnęło we mnie gorące powietrze. Prawdziwym żarem z nieba. Australijska ziemia!
Wiedziałam do którego autobusu mam wsiąść, żeby nie bankrutując dojechać do miasta i w jaki się przesiąść, żeby trafić do hostelu. W tym pierwszym kierowca nie miał wydać reszty, więc pozwolił mi jechać za darmo, a jak wysiadałam dopytał dokąd chcę się dostać i czy aby na pewno powinnam tu wysiąść. W drugim zapytałam czy dojadę blisko ulicy, przy której jest hostel - w nagrodę również pojechałam za darmo, a kierowca dał znać kiedy mam wysiąść. Miło się zaczęło:)
Powoli zaczęło do mnie docierać GDZIE jestem! Choć bardzo bardzo powoli...
To widok na miasto, w którym spędzę najbliższe dwa tygodnie.
Korzystając z wakacji i pięknej pogody, nie mogłam zrobić nic innego jak jechać na plażę <3
Pamiętałam by zabrać ze sobą krem z najwyższą ochroną, bo w Australii słońce zdecydowanie daje w kość ze względu na dziurę ozonową. Pamiętałam. Ba! Pamiętałam nawet, by się nim posmarować. Jednak jak się okazuje, nawet taką prozaiczną czynność można zrobić źle.
Widzicie te plamy? Jeśli nie chcecie wyglądać potem tak jak ja - smarujcie wszystko równomienie i w jednym czasie...
Jednak to nie widok oceanu i palące słońce uświadomiły mnie tak mocno, że jestem w Australii. Dotarło to do mnie podczas spaceru po parku. Dlaczego? Bo to prawda, że tam zamiast gołębi nad głowami latają papugi !! <3 Niestety trzymałam telefon głęboko w plecaku i nie zdążyłam uwiecznić czterech walczących ze sobą pod palmą, ale jedną udało mi się uchwycić ;) EDIT : w sumie to są trzy, tylko dwie schowały się w cieniu, tak że nawet ja ich nie zauważyłam :D
Nie mogę się doczekać, aż spotkam kangury... :)
A tak w ogóle to... czy ja śnię?!?!
Wyszłam z budynku i na powitanie buchnęło we mnie gorące powietrze. Prawdziwym żarem z nieba. Australijska ziemia!
Wiedziałam do którego autobusu mam wsiąść, żeby nie bankrutując dojechać do miasta i w jaki się przesiąść, żeby trafić do hostelu. W tym pierwszym kierowca nie miał wydać reszty, więc pozwolił mi jechać za darmo, a jak wysiadałam dopytał dokąd chcę się dostać i czy aby na pewno powinnam tu wysiąść. W drugim zapytałam czy dojadę blisko ulicy, przy której jest hostel - w nagrodę również pojechałam za darmo, a kierowca dał znać kiedy mam wysiąść. Miło się zaczęło:)
Powoli zaczęło do mnie docierać GDZIE jestem! Choć bardzo bardzo powoli...
To widok na miasto, w którym spędzę najbliższe dwa tygodnie.
Korzystając z wakacji i pięknej pogody, nie mogłam zrobić nic innego jak jechać na plażę <3
Pamiętałam by zabrać ze sobą krem z najwyższą ochroną, bo w Australii słońce zdecydowanie daje w kość ze względu na dziurę ozonową. Pamiętałam. Ba! Pamiętałam nawet, by się nim posmarować. Jednak jak się okazuje, nawet taką prozaiczną czynność można zrobić źle.
Widzicie te plamy? Jeśli nie chcecie wyglądać potem tak jak ja - smarujcie wszystko równomienie i w jednym czasie...
Jednak to nie widok oceanu i palące słońce uświadomiły mnie tak mocno, że jestem w Australii. Dotarło to do mnie podczas spaceru po parku. Dlaczego? Bo to prawda, że tam zamiast gołębi nad głowami latają papugi !! <3 Niestety trzymałam telefon głęboko w plecaku i nie zdążyłam uwiecznić czterech walczących ze sobą pod palmą, ale jedną udało mi się uchwycić ;) EDIT : w sumie to są trzy, tylko dwie schowały się w cieniu, tak że nawet ja ich nie zauważyłam :D
Nie mogę się doczekać, aż spotkam kangury... :)
A tak w ogóle to... czy ja śnię?!?!
Go go power rangers!! :)
OdpowiedzUsuńWow ja też chce zobaczyć te papugi
OdpowiedzUsuń