Dom. Mieć albo nie mieć. Oto jest pytanie.
Kiedy pakowaliśmy nasze rzeczy na ten długi wyjazd do
Australii i doszło do tego, że wykorzystaliśmy nasz limit bagażu Singapore
Airlines do ostatniego grama, co dało nam blisko 40 kg rzeczy na osobę,
doszliśmy do wniosku, że na miejscu potrzeba nam odrobiny wygody.
Potrzeba nam miejsca, w którym możemy się spokojnie wyspać,
nie martwić się o transport bagaży z miejsca na miejsce. Potrzeba nam czegoś,
co będzie naszą ostoją. Czegoś, co ma podstawowe rzeczy dające komfort w życiu.
Takie jak no... kuchnia, sypialnia,
garderoba...
Tak. Mowa oczywiście o samochodzie.
Jak zrobić z auta prawdziwy dom na kółkach?
Koniec końców fajne auto trafiło się jeszcze przed wylotem, wyszukane
na facebooku, na grupie temu poświęconej. Backpackers Cars Australia. Czekało
na nas jakieś 2tyg na miejscu. Padło na Nissana X-Trail. Fajne, nie stare, 4x4,
z namiotem na dachu. Idealne!
Nie rozczarowaliśmy się po przylocie :) auto spełniło nasze
oczekiwania.
Zarejestrowane było w Zachodniej Australii, więc
najkorzystniejszym stanie pod względem kosztów i formalności przy załatwianiu
tzw rego - coś jakby ważność tablic rejestracyjnych, Australia Zachodnia ma
najniższe ceny i jest to około 800$ rocznie w przypadku tego konkretnie auta, a
ponad to do przerejestrowania samochodu na nowego właściciela wystarcza jeden
dokument, jedna kartka papieru, potwierdzająca zakup, a na dodatek można
wszystko zrobić online (my woleliśmy iść do urzędu, żeby nie czekać na pismo z
kwotą podatku do zapłacenia, na miejscu mogliśmy to opłacić od ręki). W innych
stanach podobno jest gorzej, póki co nie chcemy sprawdzać...
Nic tylko jechać w
świat...znaczy w Australię ;)
Stachu jak zwykle nie mógł wysiedzieć w miejscu i postanowił
dodać do tego samochodu coś od siebie. Namiot na dachu pełnił już funkcję
sypialni, ale przydała by się też kuchnia. Część potrzebnych sprzętów mieliśmy
- stolik, krzesełka, naczynia, kuchenkę... brakowało prawdziwej lodówki (czemu oni
tu mają bzika na punkcie tzw. coolerów albo esky - czyli takich lodówek
chłodzonych wkładami, nie na prąd), a jak lodówki, to też stałego źródła prądu,
nie tylko w trakcie jazdy. Cóż więc mój mąż wymyślił, że zamontuje na dachu
panel słoneczny, który będzie ładował akumulator, a ten będzie generował nam
prąd do lodówki. W kraju w którym słońce świeci niemal codziennie - nie ma
chyba lepszego rozwiązania.
Tak więc nasze auto dorobiło się sporego panelu słonecznego
(109$ + kolejne 109$ za mechanizm), do tego akumulator za 180$ plus trochę
kosztów dodatkowych na konstrukcję na dach, kable, podstawowe narzędzia - około
250$ ... do tego 10-litrowy bukłak na wodę z kranikiem i mamy pełnowymiarową
kuchnię :D Zobaczcie :)
Pominęliśmy w naszym domu na kółkach temat toalety. Warto
tutaj zaznaczyć, że pierwsze domostwa ludzi pierwotnych w ogóle nie wykazywały
potrzeby posiadania toalety wewnątrz domu. Co więcej, do dziś dzień istnieją
miejsca na świecie, gdzie ten poziom luksusu nie jest osiągalny, a być może
traktowany wręcz jako formę braku higieny - bo jak tu defekować w miejscu,
gdzie się śpi i spożywa posiłki? Postanowiliśmy więc, że nasz dom na kółkach
weźmie przykład z tego typu rozwiązań i pozostaniemy przy korzystaniu z
zewnętrznych wychodków. Infrastruktura w Australii jest tak dobra, że spokojnie
da się przeżyć bez prywatnej toalety. Prysznice są dostępne na wielu stacjach
benzynowych i w roadhousach, gdzie za drobną opłatą (no dobra, raz był za 5$ i
to już był rozbój w biały dzień), a czasem nawet za darmo, można się bez
problemu umyć.
Jeśli chodzi o miejsce na nocleg tu niezawodne jest
WikiCamps, które pokazuje wszystkie możliwe darmowe (i płatne również)
miejscówki na nocleg dla camperów, vanów, namiotów itd. A my wciąż, nawet po
rozmowie z Rangerem nie wiemy, czy mamy się traktować jak namiot czy jak
camper. On też nie wiedział. Ale raczej zakaz namiotów nie powinien nas
obowiązywać (w przeciwieństwie do wymogu bycia self-contained - niestety bez
tej nieszczęsnej toalety nie przejdzie xD).
Od czwartku naszym pierwszym australijskim domem jesteśmy w
drodze. Póki co pokonaliśmy ponad tysiąc km i pozdrawiamy Was gorąco z Coral
Bay!
Komentarze
Prześlij komentarz