Sezonowa praca w Norwegii - praktycznie


Wakacje zbliżają się wielkimi krokami. Pewnie większość z Was jest już myślami daleko od rzeczywistości, wyobrażając sobie co fajnego zrobi w wolnym czasie. Część z Was pewnie zastanawia się, skąd weźmie na to pieniądze.

Świetnym sposobem na zasilenie budżetu jest praca wakacyjna, szczególnie zagranicą, gdzie stawki są dużo wyższe niż u nas. Znam mnóstwo osób, które w ten sposób co roku zarabiały na swoje marzenia. Ja również tak zdobywałam pieniądze na swoje wyjazdy. Najpierw pracując w swoim rodzinnym mieście, za co wyjechałam do Chorwacji, później nad polskim morzem, dzięki czemu mogłam pozwolić sobie na semestralną wymianę studencką w Petersburgu i wakacje we Francji, a następnie 2 lata temu pierwszy raz wyjechałam do pracy zagranicę.
Jeśli się zastanawiacie jak zarobić na podróż marzeń, remont mieszkania, kurs językowy, czy po prostu jak podreperować swój budżet - poniżej możecie przeczytać garść informacji o pracy w Norwegii, na podstawie mojego doświadczenia.

Co można robić w Norwegii?
Malować, malować i jeszcze raz malować! Domy, drewniane duże domy, które Norwegowie ze względu na kiepski klimat muszą odświeżać co kilka lat (albo i częściej..), a że niemal wszyscy mieszkają w domach pracy jest sporo. Jeśli masz 2-3 miesiące wolnego, śmiało wystarczy.
Można też pracować w ogrodzie, pielić grządki, sadzić nowe rośliny, kosić trawę, strzyc żywopłoty. Miła odmiana od ciągłego malowania ;) Jak masz jakieś doświadczenie z drewnem możesz załapać się przy okazji na budowanie tarasów, szop, itp. A potem oczywiście to… pomalować ;)
Jeśli chciałbyś jednak bardziej 'etatową' pracę, to w letnim sezonie można znaleźć pracę przy sprzątaniu w hotelach, albo przy obróbce ryb, ale tu ciężko mi coś polecić, bo nie miałam okazji tak pracować.





Jak znaleźć pracę?
My roznosiliśmy ulotki, z kilkoma informacjami o nas i numerem telefonu (norweskim, zakupionym na miejscu). Jest to o tyle proste, że bez problemu można wrzucać ulotki do skrzynek na listy, które albo znajdują się na płotach przed domami, albo w specjalnie przygotowanych drewnianych budkach, gdzie zazwyczaj wiszą skrzynki mieszkańców całej ulicy.
Można też pytać spotykanych w ogrodach ludzi, czy potrzebują rąk do pracy.
Swoją ofertę można także wywiesić w supermarketach, na specjalnej tablicy ogłoszeniowej.

Jaki rejon wybrać i kiedy jechać?
My za pierwszym razem wybraliśmy Bergen. Pewnie dlatego, że wszyscy znajomi jeździli na północ i baliśmy się tam olbrzymiej konkurencji. Oczywiście tu także jej nie brakuje, w całej Norwegii pełno jest osób z Polski, Litwy, Rumunii i innych krajów, którzy jak my, szukają wakacyjnej pracy.
Minusem Bergen zdecydowanie jest pogoda. Jeśli nastawiasz się tylko na malowanie domów, może być ciężko, gdyż w Bergen pada większą część roku. My mieliśmy szczęście, bo poza malowaniem, pracowaliśmy często w ogrodach, więc mogliśmy pracować nawet w deszczu. Najlepszy termin na wyjazd to wakacje, albo nawet trochę wcześniej. Już w maju Norwegowie zaczynają myśleć o niezbędnych pracach wokół domu, a im wcześniej się przyjedzie tym mniejszą się ma konkurencję, gdyż większość osób przyjeżdża dopiero pod koniec czerwca, a nawet w lipcu.
Kiedy wyjeżdżaliśmy drugi raz, myśleliśmy, czy nie ruszyć gdzieś na północ, gdzie mniej pada, ale...żal nam było zdobytych kontaktów, znajomości, możliwości pracy u poprzednich pracodawców. Dlatego dobrze przemyślcie, gdzie chcecie pracować, bo pewnie będziecie w to samo miejsce później wracać ;)

Gdzie mieszkać?
W namiocie lub we własnym aucie, oczywiście jeśli chcesz odkładać zarobione pieniądze, a nie wydawać je na noclegi. W Norwegii można rozbić namiot niemal w każdym dzikim miejscu, więc nie powinno być trudno. Jednak my w Bergen i okolicach mieliśmy nie lada wyzwanie, by znaleźć jakieś ustronne miejsce nad jeziorem, bo zazwyczaj nad jeziorami Norwegowie stawiają domy. Dodatkowo wątpliwą przyjemnością było ‘mieszkanie’ w namiocie, kiedy cały miesiąc padało non stop, a o ugotowaniu ciepłego posiłku w suchym miejscu można było pomarzyć (zdarzało nam się w akcie desperacji gotować w moim małym Cinquecento...). Dlatego na kolejny sezon przygotowaliśmy większy samochód, w którym można spać. W tym roku dorobiliśmy się w środku prawdziwego łóżka! Jest nam zdecydowanie wygodniej!

No dobra, spać można w namiocie, gotować na powietrzu... ale co z łazienką?
Zanim pierwszy raz wyjechaliśmy nie mieliśmy pojęcia jak może to wyglądać. Znajomi polecali pracę w Norwegii, opowiadali jak to jest z tym malowaniem, radzili co zabrać...ale jakoś temat łazienki był zawsze pomijany. W prozie codziennego życia toaleta jest czymś tak normalnym i naturalnym, że przez myśl nam nie przechodzi, że są sytuacje, w których można mieć problem z jej brakiem, prawda? ;)
A jednak problem się pojawia, kiedy zajeżdżasz do Norwegii, i owszem, na niemal każdej stacji benzynowej znajdziesz bezpłatne WC, ale o wymarzonym ciepłym prysznicu możesz tu zapomnieć.
Co zatem robić? Ja mam dla Was 3 opcje:
1. Szukanie campingów i pytanie, czy możecie się umyć (prysznic jest płatny kilka koron). To całkiem przyzwoite rozwiązanie...dopóki nie masz styczności z wrednym właścicielem campingu, który dochodzi do wniosku, że jeśli nie płacisz za camping, nie możesz się tu myć. Nawet jeśli pozwolił Ci pracownik.
2. Jezioro, miska, mydło przyjazne środowisku - tak tak...to nie żart...
3. Pytanie pracodawców, czy można u nich wziąć prysznic po pracy. To jest zdecydowanie najlepsze rozwiązanie. No chyba że długo nie ma się pracy...

Co zabrać ze sobą do Norwegii?
  • sprawny samochód, bez niego ciężko poruszać się po okolicy, często trzeba rozdać ulotki w promieniu kilkunastu kilometrów (albo i więcej) i być ‘na telefon’ gotowym do pracy; a jak już samochód to nie zapomnijcie o podstawowych narzędziach, oleju, płynu do spryskiwaczy, itp. w Norwegii wszystko jest dużo droższe!
  • namiot (chyba że śpi się w aucie), wygodny materac, ciepłe śpiwory (w Norwegii noce potrafią być bardzo zimne)
  • wygodne, nieprzemakalne buty, a do tego najlepiej nieprzemakalny płaszcz iiii spodnie też nie zaszkodzą ;)
  • zapas rękawic roboczych (większość Norwegów je ma lub oferuje zakup, ale lepiej mieć jakieś w rezerwie)
  • ubrania do pracy - takie, które z przyjemnością wyrzucicie później do kosza
  • kuchenka gazowa, zapas gazu, garnki, sztućce, naczynia
  • JEDZENIE! Duuuużo jedzenia! Norwegia jest bardzo droga. Jak chcecie przywieźć konkretne pieniądze, nie możecie wydać większości na jedzenie. Powinniście zatem zabrać takie artykuły, które wytrzymają bez lodówki. Oczywiście podstawa to… pasztety i kabanosy - jakby inaczej. Do tego ryż, makaron, konserwy turystyczne, fix’y, przyprawy, herbata, kawa. Dużo osób bierze też zapeklowane mięso. My za pierwszym razem kupiliśmy gotowe dania w słoikach i… do dziś dzień nie możemy na nie patrzeć. Ani nawet o nich myśleć. Pewnie takie domowej roboty są znacznie lepsze, ale na to byliśmy zawsze zbyt leniwi i zajęci czymś innym. Długą żywotność ma też kiełbasa sucha, hermetycznie pakowana. My zabieramy również dużo mleka (alternatywą zajmującą mniej miejsca jest mleko w proszku), płatki śniadaniowe i obowiązkowo zapas słodyczy :)
  • w ramach oderwania się od pracy i monotonii warto zabrać planszówki, karty, komputer czy książkę; zawsze znajdzie się trochę czasu na małe przyjemności, a w oczekiwaniu na pracę szybciej minie czas.
  • zapas optymizmu, cierpliwości i siły! Bo czekanie na pracę bywa dołujące, szczególnie gdy leje 24/7, a my siedzimy ‘uwięzieni’ w samochodzie, bo mimo barowej pogody, ciężko pójść gdzieś na kawę, jeśli kosztuje 60NOK, nie mówiąc o jedzeniu w knajpach. Ratunkiem na klaustrofobię w takie dni jest chyba tylko McDonald's, gdzie kawę można dostać od 10NOK, a kanapkę od 13NOK. Grunt to się nie poddawać, wytrwale roznosić ulotki, a potem pracować najlepiej jak umiemy - to nasza najlepsza reklama. Dzięki temu już nie raz wracaliśmy do poprzednich pracodawców, bo byli z nas zadowoleni, albo proponowano nam kolejne zajęcia, gdy skończyliśmy powierzone zadanie, albo zostaliśmy komuś poleceni
Zakupy w Norwegii
Najtańsze supermarkety to Kiwi, Coop i Many. Szukajcie wówczas FirstPrice - produkty tej marki są znacznie tańsze niż inne. Przykładowo najtańszy chleb kosztuje 7NOK. Tanio można też dostać makaron. Od jakiegoś czasu supermarkety prowadzą też akcje promocyjne na produkty z kończącą się datą ważności. Dzięki temu można kupić np. mięso, mleko czy ser 50% taniej.
Możecie też zainteresować się freeganizmem, który jest w Norwegii dość popularny,

Mam nadzieję, że informacje zawarte w tym poście pomogą Wam lepiej przygotować się do pracy zagranicą. W razie pytań - piszcie śmiało!

Pozdrawiam z Bergen,
Sonya

Komentarze

  1. Witam!
    Mam pytanie dotyczące języków.. Obowiązkowo j.norweski, czy j.angielski wystarczy? Pytanie odnośnie porozumiewania się z pracodawcą jak i również ulotek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!
      Jeśli chodzi o prace, o których pisałam w poście - wystarczy język angielski, każdy Norweg ten język zna bardzo dobrze. Jeśli chcesz szukać pracy w jakieś fabryce, hotelu, barze - coraz trudniej z samym j.angielskim, lepiej znać norweski.

      Usuń

Prześlij komentarz