Święta-spędzone-na-plaży

Cześć! Dla odmiany tu Stachu, na początek kilka słów odemnie, bo długo milczałem, a za chwilę "na antenę" wraca Sonya" :)

Przedwczoraj był u mnie znajomy, który opowiadał, jak to podszedł do niego nasz wspólny kolega na wigilii szczepu i pytał, czy "Stachu jest już w Australii". Pytanie wzięło się ponoć stąd, że czyta tego oto bloga. Tak więc - z tego miejsca chciałbym pozdrowić serdecznie Konrada S, którego milion lat nie widziałem :) I rozwiać wątpliwości - jak narazie w Australii jest tylko moja lepsza połówka, ja dołączam do niej już za kilka dni, tuż po świętach. I już nie mogę się doczekać!!!

Kończąc, od siebie chciałbym życzyć wszystkim najspokojniejszych świąt pod słońcem i ciepłej atmosfery :)

PS: Konradzie, słyszałem o zaręczynach, moje serdeczne gratulacje :)


A teraz oddaję głos Sonyi, z drugiego końca świata:

 

Święta spędzone na plaży, przy trzydziestu stopniach w cieniu, w oderwaniu od tradycji, nie widząc wszędzie kiczowato ustrojonych choinek, nie słysząc wszędzie świątecznych piosenek – to było moje marzenie od dawna.

Jestem w Melbourne. Jest Wigilia. A my jedziemy całą ekipą za miasto, campingować, grillować i pływać w oceanie w Boże Narodzenie. SERIO?! Brzmi jak jakiś amerykański film. Ale nim nie jest. To mój Australian Dream! I dzieje się naprawdę!

Czy się cieszę? Z jednej strony bardzo bardzo bardzo! W końcu nie co roku ma się taką okazję! To będzie niesamowicie ciekawe doświadczenie spędzić ten czas z ludźmi z całego świata, z nowymi znajomymi poznanymi w Melbourne, wśród których szybko można poczuć się jak wśród starych dobrych przyjaciół, robiąc typowo-po-australijsku BBQ na plaży, spać w namiocie… Bosko! Już się nie mogę doczekać! <3

Z drugiej strony pierwszy raz w życiu spędzam święta tak daleko od domu. To uświadomiło mi, że one może wcale nie są takie straszne. Może tak naprawdę gdzieś w głębi...je lubię? Wiecie co…jak usłyszałam raz w supermarkecie ‘Last Christmas’ to aż się uśmiechnęłam, że puszczają to na tym końcu świata. Jadąc z Perth do Melbourne z dziewczynami, wydzierałyśmy się razem z Mariah Carey ‘all I want for Christmas is you’ i było mi z tym całkiem nieźle. A widok choinki nie wywołuje już u mnie drgawek.

Muszę przyznać, że tęsknię za mamą denerwującą się zawsze rano w Wigilię, za babcią marudzącą wiecznie, że za mało jem, za tatą, który czasem musi pójść w święta do pracy, za bratem, który zawsze po kolacji zmywa się na imprezę, za brakiem miejsca na wielką choinkę, za tym, że na stole wigilijnym jest wszystko to, czego najbardziej nie lubię jeść, za bolącym brzuchem po kolacji, za rozmowami przy stole, za życzeniami, które sobie składamy (rok w rok wszyscy życzyli mi wyjazdu do Australii…), za lenistwem, leżeniem na kanapie i oglądaniem razem tv… tęsknię za moją kochaną rodzinką. Tęsknię też za przyjaciółki, z którymi zawsze spotykałam się tuż przed świętami, albo i w czasie świąt, za drobnymi upominkami, które sobie czasem robiliśmy, za świąteczną kawą i winem z nimi. Tęsknię. I cieszę się, że to czuję. Cieszę się, że dotarło do mnie, że święta, to jedna całkiem fajna rzecz i dobrze spędzać ją z ludźmi, których się kocha. I absolutnie nie żałuję, że w tym roku ich tak nie spędzę. Bo właśnie dzięki temu, że jestem tak daleko, mogłam sobie uświadomić, jakie to jest ważne.

Tęsknię też za czymś, czego nigdy nie robiłam (wiem wiem, dziwnie to brzmi), a chyba w końcu chciałabym zrobić. Za przygotowaniem własnych świąt, we własnym domu, z własnym partnerem. Nie, zdecydowanie daleko mi do przygotowywania wielkiej kolacji, z milionem potraw, których potem nie ma kto zjeść. Daleko mi w ogóle do spędzania kilku dni szykując wszystko, sprzątając i gotując, bo uważam, że wcale nie o to w świętach chodzi. Ale chyba w końcu mam potrzebę wprowadzenia takiej magicznej, mandarynkowo-pierniczkowej aury do własnego domu, z ładną muzyką w tle i z małym drzewkiem z własnoręcznie zrobionymi ozdobami. Chyba się starzeję! :D

Kochani życzę Wam byście święta spędzili dokładnie tak, jak tego chcecie… i przede wszystkim z ludźmi, z którymi najbardziej pragniecie. Ja myślami na pewno będę w Polsce, ze swoją rodzinką i przyjaciółmi.

Komentarze