Sao Miguel, archipelag Azory - czyli te prawdziwie zielone wyspy

- Azory już nie są tym samym, czym były dziesięć lat temu i za kolejne dziesięć lat również będą nie do poznania. - opowiada nam mieszkanka wyspy - Pamiętam, jak miałam kilkanaście lat, nie było Internetu, samoloty były rzadko i drogie, wielu ludzi nigdy nie było poza wyspą. Dziś są samoloty, promy, turyści, program Erasmus, kiedyś tego wszystkiego nie było. Kiedyś życie zamykało się w obrębie tej wyspy. Nikt nie mówił po angielsku, bo i po co.

W obrębie wyspy Sao Miguel, 746 km2 i tylko 140 tysięcy mieszkańców. To jest jedno z najbardziej urokliwych miejsc, jakie widziałem w życiu. Urokliwość tego miejsca podnosi nie tylko świadomość, że znajduje się na skrawku lądu na środku oceanu, nieprzewidywalna pogoda oraz obrośnięte mchem kamienie. Urokliwość podnosi niewyobrażalna ilość otaczającej zieleni. To jest prawdziwie zielona wyspa. Tu wszędzie jest zielono.

Goszcząca nas przewodniczka walczy ze schizofrenią. To jeden z powodów, dla których rodzice wysłali ją tutaj. Mieszkała na wyspie jako dziecko, następnie spędziła parę lat to tu, to tam. Ostatnie lata spędziła na Azorach. Jest tu cicho, spokojnie, relaksacyjnie, dobry klimat. Jest zdrowsza i czuje się lepiej.

- Ale w czerwcu wyjeżdżam do Moskwy, kończyć zaczęte studia. - mówi - Tutaj życie jest cudowne, łatwe, przyjemne, ale stoi w miejscu. Wyjeżdżam, żeby ruszyć swoje życie do przodu. Tutaj można się zapomnieć i całe życie przeleci.

Niespokojna dusza, taki los. Za to osoby z kontynentu, szukające spokoju, tu by go odnalazły.

- Niesamowicie dużo wnosi w archipelag Azorów Unia Europejska. Drogi i infrastruktura, które powstały w ostatnich latach, są w większości sfinansowane z funduszy unijnych. Bardzo dobre są też restrykcje dotyczące ochrony środowiska. Sao Miguel z tego żyje, z tego jest sławna. Unia wymusiła prawo, aby nikt nie mógł się budować ani uprawiać roli w obrębie jezior wulkanicznych.

I oby nic tam długo nie powstało! To jest również ekonomicznie racjonalne - zieleń i natura tej wyspy są jej reklamówką i przyciągają turystów.

- Cóż, rząd Unii Europejskiej - mówi mieszkanka - jest o wiele lepszy niż rząd Lizbony.

Zwróćcie uwagę na to dziwne zdanie, przetłumaczone bezpośrednio z naszej konwersacji po angielsku i pomyślcie o sposobie myślenia, jaki ułożył to zdanie.

Nie tak łatwo przedostać się z wyspy na wyspę. Promy kursują rzadko, co kilka dni. Samoloty SATA co prawda codziennie, ale jedno i drugie to wydatek taki sam, jak dostanie się tanim lotem z kontynentu na archipelag. Tym razem odpuszczamy, za mało zostało w portfelu.

Wracając do słów, które cytowałem na początku - a teraz wyobraźcie sobie, że żyjecie na powierzchni 74,200 ha, czyli dwa i pół razy więcej, niż powierzchnia Wrocławia, nie macie mediów, a Wasze postrzeganie świata ogranicza się do tej cudnie zielonej przestrzeni. Nie wiecie, bo nie macie się skąd dowiedzieć, że właśnie gdzieś na świecie pada Mur Berliński. Waszym największym zmartwieniem jest nieprzewidywalna pogoda, która utrudnia zbiory herbaty, a jedyne wieści ze świata przypływają co jakiś czas na pokładzie statków transatlantyckich. Jesteście w stanie wyobrazić sobie tak wyizolowane życie, jakie toczyło się tutaj niecałe trzydzieści lat temu?

Plantacja, którą widzicie na zdjęciu, to plantacja herbaty :)

DSC_0980 DSC_0997 DSC_1033 DSC_1049 DSC_1054 DSC_1066 DSC_1098 DSC_1140

Komentarze

  1. Byłem i wspominam z tęsknotą od pierwszego momentu kiedy samolot podchodził do ładowania w porcie Jana Pawła II w Ponta Delgada, zachwyt od 1 sekundy kiedy wyspa wyłoniła się za chmur. Był marzec i +20°C o dziwo choć przygotowany byłem na całkowicie inna pogodę. Piękna wyspa i urokliwa Ponta Delgada ( zawsze chciałem znać całkowita liczbę tych białych kwadracikow wyłonionych na brukowa nich chodnikach :) ) Każdemu polecam pojechać na Azory chociaż raz , każdemu kto woli piesze wędrówki i cudowne widoki bardziej od plaży z hotelem all inclusive.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz