Portugalska polityka prorodzinna, czyli jak przetrwać zimę w podobno ciepłym kraju

Końcówka stycznia, dzień, słońce, czyste, błękitne niebo. Żadnego śniegu, zasp, ani roztopionych mazi. Na zdjęciu rajska utopia. W rzeczywistości, zimny wiatr z nad Atlantyku przebija się przez każdą kolejną warstwę tkanin, jaką człowiek ma na sobie, przez skórę, mięśnie, trafia do krwiobiegu i wchodzi do serca, a nawet do szpiku kostnego. Przynajmniej takie ma się wrażenie. W taką pogodę nic, tylko siedzieć w domu, w łóżku i... i tu dochodzimy do podejrzenia, że brak jakichkolwiek systemów grzewczych w domach i mieszkaniach, nie mówiąc chociażby o ocieplaniu ścian, jest elementem portugalskiej polityki prorodzinnej.

No dobrze, od początku. Nie jest wcale tak źle. Ziąb nie jest mrozem, tylko przedziałem od 5 stopni w nocy, do 15 stopni w dzień. Wiatr nie jest wichurą, tylko zwykłym, umiarkowanie mocnym wiatrem. Jest znośnie, ale po kilku dniach pojawia się problem analogiczny jak na pustyni. Na pustyni w godzinach najgorszego skwaru nie było żadnej możliwości, na obniżenie temperatury ciała, ani w cieniu, ani wodą, która niesiona w manierce grzała się do temperatury powietrza i była cieplejsza od ciała. Nawadnia lepiej, ale nie chłodzi, a to temperatura właśnie niszczy.

Tutaj niszczyło zimno. Każdej zimy, w Polsce, przeżywamy przecież o wiele gorsze mrozy, ale nie doskwierają one tak, jak tutejszy chłód. Tak samo, jak przeżycie upału w ośrodku miejskim jest prostsze, niż na pustyni. W ośrodku miejskim kupisz zimny napój, bądź też wyjmiesz go ze zbawiennego urządzenia, jakim jest lodówka, albo zwyczajnie wejdziesz do klimatyzowanego lokalu. W Polsce z mrozu wejdziesz do ciepłego domku, usiądziesz przy grzejniczku i napijesz się herbaty. Tutaj, herbata gorąca owszem jest, ale grzejnika już nie, nie mówiąc o tym, że temperatura wewnątrz mieszkania czasami bywa niższa niż na dworze, z powodu starych, nieocieplonych, grubych murów, za dnia chroniących przed nagrzaniem się wnętrza, w nocy oddające ciepło.

Tutejsze zimno niszczy nie dlatego, że jest tak mocne, ale dlatego, że nie ma przed nim schronienia. Jest wszędzie. W sypialni, łazience, kuchni, na dworze, barze czy sklepie.

Ale w dalszym ciągu ta Portugalska zima nie jest taka zła, jak się wydaje po przeczytaniu powyższego tekstu. Zwróćmy uwagę na bardzo ważny detal. Miejscowi mówią, że tak zimnego stycznia, nie było od długich lat. Po prostu to my mamy pecha, że przyjechaliśmy w tym, a nie innym roku.

I wszystkie teorie spiskowe o polityce prorodzinnej diabli wzięli.

DSC_0032DSC_0069DSC_0076

Komentarze