Za Ukrainą czy za Rosją? Dwie demonstracje napotkane przypadkiem.

20140309_143808 20140309_140841 20140309_135804 20140309_135212 20140309_135556 20140309_135727 20140309_143908

Niedziela w Berlinie. Ładna pogoda, spokój, dużo turystów robiących zdjęcia czemu popadnie. Na trawniku przed Bundestagiem odpoczywają Niemcy, Polacy, Francuzi, Hiszpanie i Rosjanie. Dworzec kolejowy niczym wyjęty z filmów sience-fiction tętni życiem.

Przyjechałem tu na targi turystyczne, lecz im poświęcę osobny wpis.

Tuż za Bramą Brandenburską otwiera się aleja pełna ambasad z całego świata. Szczególną uwagę zwraca majestatyczny budynek ambasady rosyjskiej.

Coś się dzieje. Jakieś zamieszanie i całkiem sporo policji. Po jednej stronie ulicy maszerują zwolennicy opozycji, pod ambasadą zaś stoją ludzie z rosyjskimi flagami. Dopiero po chwili zaskakuję, że tej niedzieli odbywają się przecież demonstracje i we Wrocławiu i w wielu innych miastach Europejskich.

Po stronie anty-putinowskiej zdecydowana przewaga liczebna. Młodzi ludzie idą z tabliczkami "Brat nie strzelaj do brata", "Putin - okupant" i podobnymi.

Po stronie pro-putinowskiej niewielka grupa ludzi, z flagami rosyjskimi, hasłami antyfaszystowskimi (faszyści to opozycja) oraz (co zwraca moją szczególną uwagę) z czerwoną flagą z sierpem i młotem. Postanawiam, że wrócę do nich za chwilę, tymczasem trzymam się demonstracji anty-putinowskiej.

Dość duża grupa zatrzymuje się pod ambasadą i skanduje "hańba! hańba!", na tyle intensywnie, że policja wkracza do akcji. Policjanci proszą, aby iść dalej i nie wchodzić w jakikolwiek kontakt z kontrdemonstracją. Duża część grupy rusza, ja za nimi.

Kilku Polaków niesie sporą biało-czerwoną flagę, inni plakat "Ukraine - you are not alone" (zdjęcie). Z tego co mi wiadomo, to przedstawiciele mniejszości polskiej w Berlinie.

Kiedy demonstracja żółto - niebieska pomaszerowała dalej, wracam do prorosyjskiej części. Nie mogłem pozwolić sobie na zmarnowanie tak dobrej szansy na poznanie innych poglądów.

Zaczynam rozmowę z Ukraińcem, proszę go o przetłumaczenie napisanej po niemiecku tablicy, którą trzymał. Tłumaczy mi na rosyjski. Słowo w słowo nie pamiętam, ale sens był następujący.
"Niech UE, NATO i USA nie wspiera gospodarczo i militarnie faszystowskich rządów z majdanu".
Można się było domyśleć.

Pytam więc o flagę z sierpem i młotem. Rosyjskojęzyczny Ukrainiec z Dnipropietrowska odpowiada: "nie wiem, to Niemcy przynieśli, to jest Niemiec, to jest Niemka".

Rzeczywiście. Pod rosyjskimi flagami stoi trochę starszych wiekiem Niemców. Podchodzę do Niemca z flagą ZSRR, ten niestety nie mówi po angielsku. Zaproponował język hiszpański, ale moja znajomość hiszpańskiego pozwoliła jedynie na zadanie pytania, lecz już nie na zrozumienie odpowiedzi.

Podchodzi Niemka. Ta mówi po angielsku, pytam więc o flagę. Odpowiada, że to rodzaj żartu politycznego. Oni (Niemcy na kontrdemonstracji) są komunistami i pamiętają, że jak przyszedł ZSRR to wyzwolił Niemcy od faszyzmu, a skoro na majdanie zapanowały władze faszystowskie, to żartujemy sobie z tą komunistyczną flagą. Wiemy, że Putin to nie komunista, ale może ochronić ludzi od faszyzmu.

Pytam więc, czy zdają sobie sprawę, że ten ich polityczny żart z sierpem i młotem może być bardzo źle odebrany. Zwłaszcza przez Polaków.
"It's just a joke".
Najwyraźniej mają mocno odbiegającą od naszej świadomość historyczną.

Wracam do rozmowy z Ukraińcem. Rozgadał się, zanim zdążyłem zadać konkretne pytania. Rosyjskojęzyczny Ukrainiec rozwodzi się nad tym, że jego dziadowie i pradziadowie mówili po rosyjsku i to jest jego język, a faszystowsko - nacjonalistyczna ustawa językowa Jaceniuka jest zamachem na jego wolność. Co do mojego zastrzeżenia, że ustawa ta nie została ostatecznie podpisana, odpowiada:
- Podpisali, to że nie przyjęto jej to dezinformacja w waszych mediach.

Podczas rozmowy "wymsknęło" się Ukraińcowi z Dnipropietrowska stwierdzenie "Ukraina to część rosyjskiego imperium", ale już po chwili zaczął się tłumaczyć, że "BYŁA częścią rosyjskiego imperium i już nie jest".

Zeszło na Banderowców. Mój rozmówca opowiada, jak to Banderowcy zabili pół jego rodziny i przypomina ilu Polaków zginęło z ich rąk. Na koniec podkreśla, że Bander to bohater dla opozycjonistów, którzy przejęli władzę. I co więcej, ponoć opozycja twierdzi, że Banderowcy nie mordowali. Każe mi iść porozmawiać o tym z demonstracją anty-putinowską.

Pytam go, jakie jest poparcie opozycji, a jakie stronnictwa prorosyjskiego na Ukrainie.

Odpowiada, że mniej więcej po połowie, wyciąga telefon i mówi, że zaraz pokaże mi mapę. Na mapie ma być wyrysowany obszar prorosyjski i proeuropejski (zdjęcie).
Jak widać na zdjęciu, "Autonomiczna Republika Krymu" obejmuje obszar wielokrotnie większy, niż półwysep krymski.

Ukrainiec szybko tłumaczy się, że ta nazwa "Autonomiczna Republika Krymu" to tylko żarcik taki, bo oni są żartobliwy naród.

Nie dostanę chyba nobla z dziedziny psychologii, jeśli stwierdzę, że aby wymyślić żart, trzeba znaleźć jakieś odzwierciedlenie w otaczającym nas świecie.

Jeszcze jedna scena. Podjeżdża do nas na rowerze młody chłopak, zagaduje po rosyjsku. Pyta, czy zdaniem Ukraińca na Krymie są rosyjskie wojska, czy nie.
Ten się zmieszał. A chłopak na rowerze naciska.
Ukrainiec manifestujący poparcie dla Rosji stwierdza w końcu, że "jego zdaniem na Krymie są siły internacjonalne" (cokolwiek autor miał na myśli) i nie ma regularnego rosyjskiego wojska.

Chłopak (wyraźnie zwolennik opozycji) odpowiada krótko "tyle chciałem usłyszeć" i jedzie w swoją stronę.

________

Przyjemniejszy temat - targi turystyczne - opiszę przy najbliższej okazji.

Pozdrawiam.

Komentarze

Prześlij komentarz