Niepowiezlos.

Trzeba wrócić. Skończyły mi się puste kartki w paszporcie ;)

Żartuje oczywiście. Kartek pustych mam mniej niż połowę, więc zmiana paszportu jeszcze poczeka.

Finanse.

Pisałem wcześniej na FB, plan A zakładał pozyskanie dofinansowania na podróż, te mam małe. Dodajmy własne źródła, które są również nie wielkie, lepiej, ale dookoła nie przejade. :(

Plan B zakładał dorwanie pracy w Australii, ale tam ściśle kontrolują ten temat i nie przyjmują Polaków na "holiday working".

Plan C powstał jak już jechałem, a zakładał pracę w Nowej Zelandii. Pozalatwialem wszystko, miejsca na wizę są ograniczone, ale są! Już miałem kliknąć i zatwierdzić wniosek - a tu z dnia na dzień miejsca niedostępne. Ubiegli mnie o godziny!

Powstał więc plan D, zakładający wizę do NZ typu RSE, czyli taką, która na zaproszenie Nowozelandzkiego rolnika pozwala na pracę na plantacjach. Świetnie! Nic mi więcej nie trzeba niż plantacja kiwi :)
Ale - i to nie wypala, ponieważ taki wniosek złożyć można jedynie w placówce w kraju zamieszkania. I tak musiałem opuścić placówkę NZ w Singapurze.

Trudno więc, liczyłem się od początku z tym, że drugi kawałek trasy będę musiał zrobić innym razem.

Tzn jakbym się uparł mógłbym zahaczyc się jako nauczyciel angielskiego w Chinach, ale nie mam ochoty się cofać. Mój żołądek i samopoczucie domagają się zmiany diety i klimatu. Zbyt parno, zbyt duszno i mam dość ryżu!

No, to jeszcze parę dni i łapie lot do Europy. :)

Pozdrawiam z Singapuru
S.

Komentarze