"Jednego dnia kraj-imperium, drugiego dnia zostaje tylko 'kraj' "

Tekst zawarty w tytule usłyszałem już jakiś czas temu w Jekaterynburgu od pracownika stacji, który oprowadzal mnie po strefie, gdzie wstęp był zabroniony.

Wsiadam do pociągu relacji Nowosybirsk - Bijsk. Bilet najtańszy, ale tak się złożyło, że podstawiono wagon z przedzialami. Mam dwóch współtowarzyszy podróży.

Dwóch panów około lat 60 z tęsknota w głosie rozmawiają między sobą o starych dobrych czasach. Pytam ich, w czym było lepiej?
- We wszystkim. Każdy miał pracę. A jeżeli nie pracowałeś, to po miesiącu upomnienie, po drugim kolejne, a po trzech miesiącach do więzienia. Każdy pracował i żyło się lepiej. I jak prawa pilnowano! ZSRR się rozsypal i odrazu bandytyzm się zaczął i zaczęto kraść. W latach '90 strach było pociągami jeździć. Odrazu jak się wsiadalo, trzeba było przedział zamknąć.
- A teraz nie kradną?
- Nie, teraz jest już lepiej i bezpiecznie.
(Co ciekawe, bo nie przypominam sobie, żeby komunizm tu wrócił. Jaki związek?)
- Co myślicie o Putinie? - pytam.
Putina nie lubią. Jest przez niego źle i sam też kradnie, już nie miliony, a miliardy. Co interesujące nie spotkałem jeszcze nikogo, kto otwarcie by się przyznał, że go popiera.
Miedwiediew "nie zna się na polityce i gospodarce wogóle".
Pytam więc, kiedy było najlepiej?
- Za Breżniewa!
Najbardziej prawa pilnowano i ludzion było najlepiej. Oni sami "książek nie pisali jak Sołżenicyn, więc było im dobrze".
Polska ! Jak w Polsce dobrze żyli za ZSRR! I w Krajach Nadbałtyckich i na Ukrainie! Lepiej niż my tutaj!

Obaj panowie są już na emeryturze (15tys rubli, 1500zl), mieszkają w okolicy Bijska.
Jeden - ten właśnie wraca z Moskwy, gdzie dorabiał - ubrany w nową dżinsową kurtkę, cztery złote zęby z przodu, twarz nieciekawa i głos mocno przepity.
Drugi, który wspominał Breżniewa, całkiem normalny. Jego syn pracuje jako fizyk dla jakiejś francuzkiej korporacji, zarabia bardzo dobrze, "jeździ nowym samochodem, ma duży telewizor i całej rodzinie pomaga".

Ałtajcy
W republice Altajskiej mniej liczni od Rosjan. Zresztą jak prawie każdy naród, jest wypierany liczebnie przez przybyłych tu 400 lat temu Rosjan. W czasach komunizmu tak samo jak likwidowano księży i popów, wyniszczone mocno ich religię. Teraz jednak aktywnie trwa odbudowa ich kultury. Dba się o język. Wcześniej, kiedy byłem u Tatarów, powiedziano mi, że po Tatarsku prawie nikt już nie mówi (chociaż m.i. w metro w Kazaniu komunikaty są w dwóch językach). Po Tatarsku mówią tylko ci, którzy mają całe rodziny tatarskie, u których jest tradycja - mówi Timur, pół Rosjanin, pół Tatar - on ledwo co pamięta kilka słów po Tatarsku ze szkoły.
Język Ałtajski natomiast się odradza. Jest już kilkaset pozycji książek przetlumaczonych na ten język.
Szamani prowadzą obrzędy religijne, ale ciężko jest się z nimi spotkać, porozmawiać z nimi. Nie przyjmują gości. Można jedynie przyjść na oficjalny rytuał, kalendarz z rytualami jest publicznie dostępny.

Rytuały odbywają się w świętych miejscach, gdzieś, gdzie rosną święte drzewa lub stoją święte skały. Są rzadko.

Na codzień Ałtajcy żyją i pracują między Rosjanami. Nie afiszuja się. Natomiast nie należy z nimi pić. Już po małej ilości alkoholu są mocno wstawieni i agresywni. Często dochodzi do bójek, po alkoholu, między Rosjanami i Altajcami.

Katolicy na Syberii.
Aktualnie przebywam na parafii w Bijsku, na której od 16 lat urzęduje ks. Andrzej, skądinąd z Wrocławia. Ale nie zostaje tu, jadę dalej.
Parafia została założona w 1840 roku przez zeslanego tutaj ks. Szyszke.
Otrzymuję tu dużo informacji. Ponoć przyjezdza tu dużo turystów z Polski. Zawsze są mile widziani.

Niestety ustalam, że nie zdążę pojechać do Górnego Altaju. Żeby stąd dotrzeć do Irkucka muszę się cofnąć do Nowosybirska, tylko stamtąd jest kolei.
Dojazd do górnego Ałtaju to dzień drogi (500km) autobusem. A stąd do Nowosybirska pociąg jedzie 10 godzin. I tak muszę bsie wrócić. Innej drogi do i z Kraju Altajskiego nie ma.
Zapamietam to miejsce na kiedyś, można tu urządzić piesze i dzikie, tygodniowe wędrówki górskie. Można również odcinki (latem) przejechać konno, Ałtajcy udostępniają konie. Szlaków jako takich nie ma, idzie się przed siebie, mapę orientuje się wg terenu, a namiot można rozbić wszędzie. Wymarzone miejsce na wędrówkę:)

Komentarze