28 km/h

Dokładnie taka wychodzi mi średnia prędkość przejazdowa jedynego publicznego środka transportu między miejscowościami w Mongolii - jeapów i minibusów. Nie chce wyjść inna. 28 km/h.

Przejazd z Elgij do Kowb. 200km. 7 godzin uciazliwej jazdy przez pustkowie.

Z początku nie jest źle. Zapakowali nas do minibusa, stosunkowo nowego. Nawet mam własny fotel, tylko dla siebie. A to rzadkość na trasach. Dla oszczędności do jednego - piecioosobowego jeapa pakuje się po 7-8 osób, do minibusa oczywiście więcej. To normalne.
Pod nogami walają mi się kartony z przesylkami. To również sposób rozwodnienia kosztów podróży. Cały bagażnik również zapakowany po brzegi. Mój plecak cieszy się swobodą bycia na wierzchu.
Pogrążam się więc w lekturze. Droga jest tutaj w miarę dobrze ubita, a kierowca zwalnia przed dziurami, koleinami i małymi rowami przecinajacymi naszą trasę.

Zapomniałem - asfalt tutaj to miejski luksus, na drogach krajowych go nie uswiadczysz. To tylko wytyczone na pustyni ślady po dwóch kołach przejeżdżających jeapów.

Po około dwóch godzinach dojeżdżamy do jakiegoś gospodarstwa. Do busa pakuje się jakaś rodzina z dzieckiem sprawiając, że już nie przypada jeden fotel na jednego pasażera w udziale. Matka trzyma dziecko na kolanach, ale ja i tak siedzę na połowie swojego dotychczasowego miejsca.

Po kolejnych dwóch godzinach przestaje czuć prawą nogę więc zaczynam się wiercić. Próbuje usiąść na podłodze, ale tam też jest za mało miejsca.

Krajoobraz zmienia się tylko minimalnie, to są owce na pastwiskach, to ich nie ma. To jest rzeka, to jej nie ma. Raz kamienie, raz piasek, raz odrobiny trawy. Raz pagórki, raz zupełnie płasko.

Jeszcze jeden przystanek. Dziewczyna w ciąży nie wytrzymała pagórków na tym odcinku i wymiotuje. Chwila przerwy. 

Zapada zmierzch. Już nawet czytać nie można, nie ma czym odwrócić uwagi od cierpnących nóg.

Ani jednego przystanku więcej. Dojeżdżamy o 22. Już nawet nie narzekam, że nie podrzucają mnie pod sam hostel i szukam go przez kolejną godzinę. Fajnie pospacerować.

Jest jedna rzecz, która przeraża. Ponad 1500km do Ułan Bator...

Komentarze

  1. Stachu , to tylko 54 godziny do tego Ułan Bator, wytrzymasz, znam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma co narzekać. Marko Polo pokonywał 28 km dziennie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę Ci, że masz odwagę realizować marzenia. No i nieźle piszesz. Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz