Posty

Przeczytaj najnowszy wpis

Podróże, studia, ślub, wesele, przeprowadzka - 2019, byłeś fantastyczny!

Obraz
2019 to był bardzo intensywny rok. Rok odważnych decyzji, rok wielkich zmian. Muszę przyznać, że to był naprawdę wyjątkowy rok . Na tyle wyjątkowy, że postanowiłam go podsumować. Na pamiątkę, żeby zatrzymać wspomnienia i móc do nich wracać  (jak ktoś jest zbyt leniwy i nie chce mu się tyle czytać, na dole króciutkie podsumowanie). Warto w nowy rok wejść jakimś miłym akcentem i tak właśnie go zaczęliśmy.  W czeskich górach, z zacną ekipą. Były planszówki, narty, czeski ser, śpiewy, tańce, rozje**na klamka (kto ma wiedzieć, ten wie), zimne ognie, serdeczne życzenia, pomysły gdzie się spotkać za rok (spoiler: ustalona na następny Sylwester Tajlandia nie wypaliła, ale dzięki internetom mogliśmy się choć na chwilę zdzwonić z ekipą i zobaczyć ich uśmiechnięte twarze!).  Styczeń więc zaczął się cudownie. Potem, żeby ten rok naprawdę był lepszy, wybrałam się do Pani Dietetyk, żeby zadbać trochę o siebie, bo ponoć jesteśmy tym czym jemy, co nie? (na marginesie - polecam mocno M

O bezsilności i o marzeniach - czyli '(nie) udało mi się'

Czasem ze zmęczenia chce mi się wyć. Tak dosłownie. Zresztą zdarzyło mi się to jakoś na początku pracy na farmie, wsiadłam po pracy do samochodu, ruszyliśmy do domu, a ja w bek. Nie wiem czemu, z bezsilności, zmęczenia, niewyspania. Drugi raz był niedawno. Wstałam "rano", tzn. o 3:40, po ciężkiej, ledwo przespanej nocy, siadłam do śniadania (czy to jeszcze kolacja?) i w połowie zaczęłam płakać. Stachu kazał mi zostać wtedy w domu. Płakałam jeszcze chyba z godzinę.  Dzisiaj  (a właściwie 29 listopada, kiedy to zaczęłam pisać ten post)  rano na dźwięk budzika nie mogłam uwierzyć że to już. Ledwo zebrałam się z łóżka. Całą drogę do pracy myślałam, jak bardzo chcę, żeby już było po . Wyobrażałam sobie kolejne 30 dni spędzone w tym miejscu i poczułam przerażenie. Niby 58 już za mną. Ale 30 wciąż przede mną... jak sobie poradzić skoro już jest tak ciężko?! Myślałam, że to początki są najgorsze i że to kwestia przyzwyczajenia, ale ewidentnie mam kolejny kryzys. Tęsknię za wee

Za co kocham, a za co nienawidzę, czyli pierwszy kwartał w Australii

Post z przymrużeniem oka i dużą dozą poczucia humoru. Treści tu zawarte mogą nie być dokładnym odwzorowaniem rzeczywistości. Co w Australii doprowadza mnie do szału? 1. Sygnalizacja świetlna Spokojnie stoisz na czerwonym świetle, czekasz, relaksujesz się, odpływasz myślami, bo przecież zdążysz wrzucić bieg na pomarańczowym. Nie, nie, mój Drogi. Tu patrzysz, czerwone, nie zdążysz mrugnąć, już zielone. Zawsze znienacka. Zawsze. I ja się pytam się, dlaczego tu pomarańczowe pojawia się tylko po zielonym a już po czerwonym nie?! 2. Pierwszeństwo Parafrazując znany film... to nie jest kraj dla pieszych ludzi. Tu rządzą samochody. Jak stoisz na przejściu, to stój. Auto Cię nie przepuści. I to nie dlatego, że ludzie w Australii są nieuprzejmi. Po prostu pieszy jest tu w pewnym sensie rzadkością, wszyscy zawsze i wszędzie jeżdżą samochodami. Do pracy, do sklepu, na plażę, do parku. Wszystkie fast foody są drive thru. Ba, nawet kawa jest drive thru. Widzisz i nie grzmisz...

Nasz pierwszy road trip - północna część Australii Zachodniej

Obraz
Zrobienie road tripu po Zachodniej Australii chodziło za mną od 3 lat, odkąd pierwszy raz przyleciałam do Perth. Wówczas nie miałam takich możliwości, przede wszystkim finansowych. Wycieczki były zdecydowanie za drogie, a kupienie auta nie wchodziło wtedy w grę. Kiedy więc podjęliśmy decyzję o przyjeździe do Australii na work and holiday, wiedziałam, że tym razem się uda! Wahaliśmy się długo czy ruszyć od razu na południe i potem w stronę Adelaide i Melbourne czy pokusić się o zwiedzenie północnej części stanu. Zdecydowaliśmy się na to drugie, choć i tak zwiedziliśmy tylko część. Nasza trasa wyglądała mniej więcej tak: Przed wyjazdem z Perth wykupiliśmy roczny wstęp do parków narodowych na terenie całego stanu za około $90 i ruszyliśmy w drogę. Polecam kupić taki pass każdemu, kto planuje odwiedzić przynajmniej kilka parków, wyjdzie taniej, niż płacić przy wjeździe do każdego parku z osobna. Po drodze zatrzymaliśmy się na chwilę w Yanchep National Park, które jes